II wojna światowa oczami mieszkańca Pszczyny (cz. 1)
Jak każdy konflikt zbrojny, II wojna światowa miała dwa oblicza: z jednej strony jej losy decydowały się w rozmowach światowych przywódców i na polu walki zbrojnej pomiędzy żołnierzami armii skonfliktowanych ze sobą państw, z drugiej strony nie mniej heroiczna walka rozgrywała się z dala od frontu walk, w domach i w rodzinach, zmagających się z dramatem śmierci ich bliskich, dramatem podejmowanych decyzji decydujących często o życiu i śmierci, dramatem codziennych zmagań z niedostatkiem żywności, z zakazem korzystania z ojczystego języka, z brakiem godnej pracy odpowiadającej indywidualnym predyspozycjom. Taka była rzeczywistość mieszkańców Pszczyny w dobie hitlerowskiej okupacji.
O życiu tysięcy polskich rodzin, które diametralnie zmieniło swój bieg wraz z oderwaniem z kalendarza kartki z datą 31 sierpnia 1939 roku, opowiada utrwalona w pamiętnikach relacja mieszkańca Pszczyny, Franciszka Szczepańczyka. Tym artykułem otwieramy cykl fragmentów jego wspomnień, opisujących życie pszczynian w okresie II wojny światowej, które publikowane będą w kolejnych numerach „Głosu”. Dzisiaj przyglądamy się rosnącemu napięciu i niepokojom mieszkańców w przededniu wybuchu wojny, która najsilniej odcisnęła piętno na życiu najstarszego syna Franciszka Szczepańczyka, Stanisława. Z ostatnim dniem sierpnia 1939 roku miał on bowiem zakończyć służbę wojskową, którą odbywał w drużynie Strzelców Podhalańskich w Cieszynie i wrócić na studia we Lwowie. Pod koniec miesiąca jego pułk został jednak przeniesiony do Nowego Targu, a żołnierze objęci powszechną mobilizacją. We wrześniu Stanisław trafił na front walki, z którego nigdy już nie wrócił, a rodzina nie poznała dotąd miejsca jego śmierci i pochówku. Podobny los spotkał tysiące innych młodych mężczyzn. Wojna zabrała im młodość, zdrowie i często życie, a rodzinom - synów, braci, narzeczonych, mężów i ojców.
Komentarz i opracowanie: Jarosław Zawisza
powrót