Chemiczne metody ochrony roślin od lat budzą wiele kontrowersji. Polemiki wynikają przede wszystkim z zaszłości historycznych, ponieważ prymitywne pestycydy powodowały ogromne straty w środowisku.
Obecnie obowiązująca zintegrowana ochrona roślin traktuje metody chemiczne jako uzupełniające cały system różnych grup zabiegów.
Nowoczesne środki ochrony roślin przed wprowadzeniem podlegają wnikliwym badaniom pod kątem bezpieczeństwa dla środowiska. Regulacje prawne dość precyzyjnie określają zasady i warunki dopuszczania do obrotu oraz bezpiecznego stosowania substancji chemicznych w rolnictwie. Istnieje system szkolenia personelu stosującego pestycydy oraz nadzoru i kontroli ich stosowania. Prawidłowo stosowane chemiczne środki ochrony roślin nie powinny więc stanowić zagrożenia dla ludzi, zwierząt i środowiska naturalnego. W rzeczywistości zdarzają się jednak różne niepożądane incydenty, wynikające przede wszystkich z błędów ludzkich i nie stosowania się do obowiązujących zaleceń.
Potoczne opinie i utarte przekonania często są niezgodne z prawdą i nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń. Oczywiście, każdy ma prawo wypowiadać się o wszystkim pod warunkiem posiadania minimum kompetencji i zachowania elementarnej przyzwoitości. Niestety, w przypadku chemizacji rolnictwa, publiczne polemiki często wykraczają poza te zasady.
Oczywiście stosowanie pestycydów jest bez wątpienia złem koniecznym, jednak z uwagi na zachwianie naturalnej równowagi ekologicznej, nie chemiczne metody zwalczania agrofagów, przy ich masowym pojawieniu, nie są w stanie zapewnić wymaganej ochrony upraw. Teoretycznie wprowadzenie w pełni ekologicznych metod produkcji rolnej jest możliwe, jednak związane byłoby z wielokrotnym wzrostem cen żywności. Póki co, żadnego społeczeństwa nie stać na wprowadzenie wyłącznie ekologicznych metod uprawy i produkcji.
Popadanie w skrajności
Od zachwytu do totalnej negacji, tak w największym skrócie przebiegała historia stosowania chemicznych środków ochrony roślin. Pozorna, często fasadowa troska o środowisko, to obecnie często, niestety, taktyka na zdobywanie popularności w mediach. Problem chemizacji rolnictwa stał się chwytliwym tematem. Niektórzy wybrali sobie ten sposób na zaistnienie, więc uprawiają populizm, swoisty kabotynizm dla zaimponowania, wykazania się troską, zaistnienia w mediach. Słuchanie fachowców nie jest w modzie zapewne dlatego, iż nie szokują, co rusz mówią nie to, co oczekuje odbiorca. Przedstawianie obiektywnej rzeczywistości nie interesuje, bo kogo interesuje nudna prawda?
Stosowanie pestycydów a jakość żywności
Stosowanie pestycydów wiąże się w pewnym stopniu z pozostawaniem w płodach rolnych pewnych ilości tzw. kontaminantów. Stosowanie wymaganych okresów karencji i wszelkich zaleceń ogranicza poziom pozostałości do minimalnego, bezpiecznego dla zdrowia poziomu. Śladowe ilości pestycydów, jeśli w ogóle występują (bo nie jest to regułą), bywają bardziej bezpieczne od naturalnych zanieczyszczeń. Płody rolne z plantacji pozbawionych racjonalnej ochrony, mogą być znacznie bardziej niebezpieczne dla zdrowia, jak z plantacji chronionych chemicznie. Toksyny wytwarzane przez występujące naturalnie mikroorganizmy (np. mykotoksyny wytwarzane przez grzyby na owocach bez ochrony chemicznej) są niekiedy znacznie bardziej szkodliwe niż pozostałości środków ochrony roślin.
Intensyfikacja rolnictwa a zatrucia pszczół
Od wielu lat prowadzone są obserwacje i gromadzone dane statystyczne dotyczące intensywności i liczby zatruć pszczół. Od kilkudziesięciu lat wraz ze wzrostem powszechności i ilości używanych środków chemicznych spada liczba zatruć i wysokość strat. Jest to wynikiem wprowadzania nowych, bardziej selektywnych, mniej trwałych, łatwiej degradowanych i mniejszych dawek agrochemikaliów. Na terenach intensywnie użytkowanych rolniczo, o wyższych wskaźnikach stosowania pestycydów, zatrucia pszczół występują rzadziej niż na terenach o niskiej kulturze rolnej i sporadycznie stosowanych środkach ochrony roślin. Wydaje się więc, że poziom świadomości ludzi, wykształcenia i fachowości, a nie ilości stosowanych środków, mają decydujący wpływ na efekty uboczne i występowanie zatruć pszczół.
Godny podkreślenia jest także fakt, iż do zwalczania pasożytów i chorób pszczół w pasiekach, pszczelarze stosują te same substancje biologiczne, co w pestycydach. Odpowiednio dobrane dawki, podane we właściwy sposób, nie zatruwają rodzin i pozwalają utrzymać ich prawidłowy stan zdrowotny.
Stosowanie pestycydów a problem zamierania pszczół
Zjawisko masowej depopulacji pszczół stało się faktem w większości regionów świata. Istnieje wiele hipotez próbujących wyjaśniać podłoże zjawiska. Wiele podejrzeń zostało już zweryfikowanych i odrzuconych. Jednym z nich była hipoteza, że stosowanie środków roślin, szczególnie insektycydów z grupy neonikotynoidów, powoduje masowe znikanie pszczół. Okresowe wycofanie ze stosowania neonikotynoidów, podejrzewanych o depopulację pszczół, nie wpłynęło na ograniczenie strat, dlatego część krajów Unii Europejskiej rozważa ich ponowne dopuszczenie do stosowania. Teoria nie potwierdzała się także na obszarach gdzie w ogóle nie stosuje się pestycydów, a zjawisko depopulacji pszczół występowało i występuje z takim samym nasileniem, jak na obszarach intensywnie użytkowanych rolniczo.
Szukanie fałszywych argumentów i rozwiązań, w tym kierowanie winy na chemiczne środki ochrony roślin, nie jest i nie będzie rozwiązaniem problemu. O ile skażenie środowiska może potęgować proces zamierania pszczół, o tyle z pewnością nie jest obecnie podstawowym powodem tego procesu. Koncentracja uwagi na szkodliwe działanie skażeń chemicznych nie dość, że jest błędna, to odwraca uwagę pszczelarzy od podstawowych, rzeczywistych przyczyn zjawiska, a to pogłębia straty i oddala faktycznie potrzebne rozwiązania.
Wycofywanie podejrzewanych o depopulację pszczół neonikotynoidów ma swoje dalsze skutki. Do zapewnienia ochrony plantacji przed szkodnikami, rolnicy zmuszeni są do stosowania większej liczby zabiegów innymi insektycydami i w większych dawkach, albo też rezygnować z uprawy pewnych roślin, w tym tak ważnych dla pszczelarzy roślin miododajnych, np. rzepaków.
Wnioski
Prawidłowo prowadzona ochrona roślin nie musi prowadzić do niebezpiecznego skażenia żywności i środowiska, nie musi powodować zatruć, ani żadnych szkodliwych skutków ubocznych pod warunkiem prawidłowego stosowania. Istniejące zatrucia pestycydami są efektem błędów i lekceważenia zasad ich bezpiecznego stosowania (spotykane są już sporadycznie). Obecne tendencje w światowym rolnictwie zmierzają do tzw. rolnictwa zrównoważonego. Dąży się do możliwie maksymalnego ograniczania pestycydów, szczególnej dbałości o jakość plonu, przy zachowaniu wysokiego plonowania. Wysokość plonu nie jest już najważniejszym celem produkcji. Mimo to wycofanie z chemicznych metod ochrony roślin jest nadal praktycznie niemożliwe.
Rolnictwo zrównoważone to gospodarowanie zapewniające równocześnie produktywność, bioróżnorodność, zdolność regeneracji z wykluczeniem negatywnych wpływów na inne ekosystemy.
Powszechne wdrożenie zasad zrównoważonego rolnictwa z pewnością ograniczy straty związane z zatruciami ostrymi i chronicznymi pszczół. Nie będzie to miało zapewne znaczenia w ograniczeniu realnych strat związanych z masowym zamieraniem pszczół, ponieważ przyczyna ich depopulacji tkwi, jak przekonują najnowsze wyniki badań, w innych źródłach.
Wiesław Londzin
Stowarzyszenie Pszczelarzy Ziemi Pszczyńskiej
Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach
,,Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach"